I nadszedł ten spodziewany od dawna dzień:
Moje urodziny.
Dopiero, co się obudziłam, a już jestem strasznie podekscytowana!
Wcale nie chcę hucznej imprezy, ale spokojnie spędzonego dnia z rodziną i Jacobem.
Spojrzałam na zegarek; była 7:12(zwykle tak wcześnie nie wstaję), ale mimo to, wstałam.
Poszłam pod prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam je, i zaczęłam się zastanawiać, co na siebie włożyć.
W końcu wybór padł na dość elegancką sukienko-tunikę do pół uda w odcieniu ciepłej zieleni, do której założyłam czarne leginsy z koronkami i (wyjątkowo) buty na obcasie. Włosy upięłam klamrą, pozwalają zwisać kilku kosmykom.
Z udawanym spokojem zeszłam na dół, bo, mimo iż nie chciałam wielkiej imprezy, to byłam ciekawa,
co dla mnie przygotowali.
Alice na pewno kupiła mi jakiś super prezent. Zawsze tak jest, ona jest zakupoholiczką!
Mama jest przeciwna pompie, więc mnie popiera (pewnie to po niej mam niechęć do przyjęć),
a tata z kolei popiera mamę na każdym kroku. Oni się bardzo wspierają, nawet jak się kłócą, to po kilku minutach dochodzą do porozumienia. Kiedy są na siebie obrażeni, dochodzą do porozumienia przed zachodem słońca.
Ale wracając do tematu moich urodzin, to coś mi tu nie pasuje…
Przecież dzisiaj moje urodziny, a wczoraj jak wracałyśmy z zakupów mama mi mówiła, że idziemy na polowanie? Może zapomnieli? Ale to niemożliwe, wampiry zawsze o wszystkim pamiętają.
Pewnie mnie podpuszczają!
Kiedy weszłam do salonu, prawie wszyscy tam byli, oprócz Carilise’a. Pewnie był w szpitalu.
Był włączony telewizor. Pewnie Emmett oglądał jakiś durny mecz.
Usiadłam na kanapie obok Jacoba, (on siedzi u nas prawie cały czas, ale mi to nie przeszkadza) a on objął mnie ramieniem. Tata już się przyzwyczaił, że jestem z Jacobem, więc nie rzuca mi już dziwnych spojrzeń
w stylu: „Co ty w nim widzisz?”
Mama spytała mnie w końcu:
-No to, co chcesz dzisiaj robić?
-No nie wiem, mieliśmy iść na polowanie?
-Ok, no to zaraz pójdziemy, tylko zaplanujemy, co będziemy robić później.
Przecież masz urodziny. Nie martw się, nie zapomnieliśmy.- I uśmiechnęła się do mnie. No tak! Przecież mój kochany tatuś umie czytać w myślach, a mój wujek Jasper wyczuwa emocje, więc wiedział, że się martwię, czy aby pamiętają o rocznicy moich narodzin.
-A jakie mam opcje?- Spytałam, może mieli przygotowanych kilka scenariuszy?
-Możemy posiedzieć w domu, i tutaj wszystko ci wręczyć, możemy dać Alice wszystko przygotować. Nie martw się, zdążyłaby. No i możemy iść do Centrum na lody.
-Hmmm…Wybieram pierwszą opcję!- Mama się uśmiechnęła, a Alice skrzywiła.
-Dobrze, to najpierw chodźmy na to polowanie, co?- Włączył się tata.
-No wreszcieeeeee…- Powiedział Emmett.
Wszyscy oprócz Jacoba ustawili się już przy drzwiach i czekali na mnie. Wybieraliśmy się niedaleko, do pobliskiego lasu. Wytropiłam spora sarnę, więc popędziłam za jej tropem, aż ją złapałam, i wypiłam z niej całą krew. Nie byłam jeszcze nasycona, więc znalazłam tym razem jelenia.
Kiedy skończyłam, wszyscy czekali już tylko na mnie i na Emmetta, który pewnie właśnie powalał jakiegoś niedźwiedzia na ziemię. Alice, nasza wróżbitka powiedziała, że Emmett nie zamierza skończyć na jednym misiu, więc nie chcąc na niego czekać pobiegliśmy do domu.
Jacob w ułamku sekundy rozpromienił się, kiedy zobaczył, że wróciłam.
Wszyscy znowu usiedli na kanapach, i zaczęli gadać o jakichś pierdołach, aż Alice i Rosalie nie krzyknęły:
-CZAS NA PREZĘTY!!!!!!!!!!
piątek, 23 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nessie i Jacob są razem!!!! Niee! Ale trudno. Powtarzam, że każdy ma inną wizję życia Cullenów... Roździał podoba mi się bardzo:*
OdpowiedzUsuńKama
Masz trochę błędów ortograficznych i musisz popracować trochę nad stylem. Ale poza tym to spoko.
OdpowiedzUsuń