Znowu długo nic nie pisałam, ale mam nadzieję, że się nie zniechęcicie. :):):)
Hej, i jeszcze co do komentarza, Demi, podałas mi adres bloga, ale może cos ci się pomyliło, bo mi sie nie włącza. Ale serdecznie za komentarz dziękuję. :) :* :)
A teraz zapraszam do czytania :D
______________________________________
Nasz gość, jak się okazało, pochodził z jakiejś wsi w Hiszpani. W sumie trudno się dziwić, miał wyraźny akcent, do którego powoli się przyzwyczajałam, bo na początku mnie irytował. Jacob wciąż pałał do Trista nienawiścią. No, może aż tak tego nie okazywał, ale ja wiedziałam, że każdego faceta, a zwłaszcza wampira uważał za potencjalnego wroga, jeśli zbliżał się do mnie. Trochę mnie tym bawił, a trochę niepokoił.
Bawiło mnie to odrobinkę, ponieważ zachowywał się jak małe dziecko, ale niepokoiłam się, bo gdyby jakaś wypowiedź Tristana nie spodobała się Jacobowi, po prostu by się na niego rzucił, a tego nie chciałam! Zdawałam sobie sprawę, że na Jake’u wszystko goi się w błyskawicznym tempie, ale nie było to równoznaczne z tym, że nie odczuwał bólu…
W dodatku Trist może i nie był już nowo narodzonym, ale nie znałam go na tyle dobrze, aby być pewną, że zachowa spokój, i nie urwie mojemu wilkowi jednej nogi! Na samą myśl o tym przechodziły mnie ciarki. To, że konkurent Jake’a przyjął wiadomość o tym, jak wampirzy jad działa na wilkołaki jeszcze bardziej mnie przerażał.
Na razie wszyscy zgodzili się, żeby przez jakiś czas pozostał z nami.
No więc nie zostało mi nic, poza przyzwyczajeniem się, do naszego gościa.
- Hej, Ness! Fajnie, że już jesteś! – przywitał się ze mną Tristan. Denerwowało mnie, że był taki nieznośnie uprzejmy w stosunku do mnie!
- Tak, świetnie. – odpowiedziałam z sarkazmem, który sporo mnie kosztował.
- Słuchaj… może chciałabyś wybrać się ze mną na… no.. eee… - jąkał się pod koniec, więc mu przerwałam.
- Raczej ty słuchaj. – już mogłam się na niego wściekać, co za szczęście! – Nie mam zamiaru z tobą iść na polowanie!!! Mógłbyś sobie wreszcie wbić do tego łba, że to, co robisz ludziom, jest obrzydliwe?! – niby nie był na polowaniu, od czasu, kiedy spotkałam go w lesie(czyli od czterech dni), ale przez te trzy lata na pewno zabił paruset ludzi! Już otworzył usta, aby zaprzeczyć, ale zamknął usta, jakby zrezygnował z wytłumaczenia mi mojej pomyłki, tylko przytakną mi! To już Mega Szok!
- Tak. Hm. Masz rację… Tak więc, czy wybierzesz się ze mną do lasu na wegetariańskie polowanie? Chciałbym się przekonać, jak wy to robicie. I jak smakuje ta zwierzęca krew.
- No to, chodźmy. - Tak, niech się przekona, że z tego też da się przeżyć!
- Jeśli pozwolicie, też się z wami wybiorę. – nieoczekiwanie wtrącił się Jacob. Nie zauważyłam jak wchodził. Kiedy mówił, mimo to, że zwracał się do nas w liczbie mnogiej, patrzył tylko na mnie, i nie zerknął nawet na Trista. Ale nie zareagowałam na to. Chyba się już przyzwyczaiłam. Tak samo Tristan traktował Jacoba. Niby mówił do nas, a jednak zwracał się tylko do mnie, albo do innego członka mojej rodziny.
- Myślałem, że wolisz normalne, ludzkie jedzenie? – nieoczekiwanie wampir zwrócił się do wilkołaka. Pomyślałam szybko, że jeśli nie załagodzę jego słów, to Jake rzuci się na niego!
- Oczywiście, że możesz z nami iść, nie ma sprawy. – powiedziałam, patrząc z wyrzutem na Trista. Głupek! Wzięłam Jacoba za rękę, i wyszłam na dwór, a zaraz za nami Tristan. Wydawał się zawiedzony, że tak ciepło traktuję Jake’a. Ale chyba nie rozumiał więzi łączącej mnie z tym wielkim Indianinem. Nie rozumiał też, jakim cudem jeszcze nie skaczę wokoło niego z radości, że postanowił iść na wegetariańskie polowanie.
Jednak jego uprzejmość była chyba jego cechą, która mi się – niestety – podobała, i coraz bardziej lubiłam tego dziwaka, a nie miało z tego powstać nic dobrego…
środa, 20 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super roździał troche krótki, ale wiem że nie masz zbyt wiele czasu na pisanie. Tristan pewnie zmienia się na bardziej uprzejmego, bo chce się przypodobać Nessie. Ciekawe co wyniki z tak nie winnej znajomości...
OdpowiedzUsuńKama